Medytacja. Słyszysz to słowo i co widzisz?
Mnicha siedzącego w pozycji kwiatu lotosu? Słyszysz dźwięk mis medytacyjnych? Nienatarczywe dźwięki natury? Jogini powyginani wręcz niemożliwie w bardzo skomplikowanych pozach?
Takie jest stereotypowe postrzeganie medytacji. Że trzeba się tego uczyć, że to coś dla wtajemniczonych, że ktoś bardzo energiczny nigdy nie będzie medytować.
Dla mnie osobiście też medytacja wydawała się właśnie taka. Aż trafiłam na książkę o Mindfulness, czyli uważności. Do tego był dołączony “Odstrosownik” – niby dziennik lub notatnik.
Czym jest medytacja? Według Wikipedii.
Medytacja (łac. meditatio – zagłębianie się w myślach, rozważanie, namysł) – praktyki polegające na ćwiczeniu umysłu lub wprowadzaniu się w odmienny stan świadomości, aby uświadomić sobie jakąś korzyść dla umysłu lub uznać jego treść, bez identyfikowania się z nią[1] lub jako cel sam w sobie[2].
Osobiście po zastanowieniu uzmysłowiłam sobie, że medytować możemy zawsze i wszędzie.
Nawet modlitwa to medytacja. Jak często zdarzało się wam zatracić się przy odmawianiu różańca? Ja się przyznam, że mi dosyć często. Zdarzało się to, zwłaszcza gdy miałam jakiś problem na głowie. Szłam do pustego kościoła ( tak najlepiej – nikt nie rozprasza ), siadałam do ławki i mówiłam różaniec. Często w takich chwilach opanowywał mnie spokój, wyciszałam się i mogłam skupić się nad rozwiązaniem swojego problemu.
Takie oderwanie się całkowite do zewnętrznych bodźców pomaga. Ale medytować można również nie ograniczając się w przestrzeni ani nie izolując się od innych.
Na przykład jedząc. Ile razy zdarzało się wam “pochłaniać” jedzenie, wrzucając po prostu do ust, byle szybko, bo czasu brakuje.
Spróbujcie smakować, delektować się chwilą. To jest ta uważność. Każdy kęs to feeria smaków i zapachów. Skupcie się na nich i zauważajcie, że są.
Medytujesz, sprzątając dom. Jak tak często robię. Śmieszne? Pewnie, ale jest w tym pewien rytuał. Oczyszczam tę zewnętrzną przestrzeń, zmywam podłogę, a zarazem jest to jakieś przełożenie na mój wewnętrzny świat. Tam też zauważam w zakamarkach jakieś “brudy” i tą samą przysłowiową “szmatą” je wymiatam. Oczyszczam umysł.
Bardzo lubię patrzeć w niebo. Kiedyś patrzyłam z tęsknotą na samoloty pędzące w przestrzeni, chciałam być w każdym z nich. Gdziekolwiek by nie leciały. Teraz kontempluję błękit nieba, kształty chmur. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, że taki pięciominutowy reset bardzo dodaje energii i sił, by dalej działać. Pogłębia pokłady cierpliwości. Serio, sprawdziłam to.
Oczywiście czytanie książek to też jakiś styl medytacji. Przynajmniej dla mnie. Wtedy się uspokajam i rozluźniam. To bardzo dobry sposób na stres.
Bardzo proste ćwiczenia uważności znalazłam w książce Marka Williamsa i Danny,go Penmana p.t. “Mindfulness. Trening uważności”.
Pierwsze ćwiczenie to medytacja z rodzynką. Banalnie proste. Bierzemy rodzynkę i patrzymy, dotykamy, wąchamy, wkładamy do ust, i … rejestrujemy smak, kształt, fakturę, jak rozkłada się na języku… żujemy, połykamy. Na każdym etapie doświadczamy bycia tu i teraz. Medytacją może być wszystko. Picie kawy, mycie zębów. Każda czynność, jaką wykonujemy.
Do książki dołączona jest płytka z instrukcjami. Bardzo fajna rzecz.
Kolejną książką związaną z medytacją to “Odstresownik” Joanny Nogaj. Taki dziennik czy notatnik, który pomaga dostrzec te maleńkie rzeczy, które sprawiają, że życie jest prostsze i lżejsze. Uzmysłowienie sobie, za co człowiek jest wdzięczny, daje bardzo dużo do myślenia i dostrzegać te milsze i pozytywne strony życia.
Dobre myśli przyciągają jeszcze więcej dobrych myśli. Marudzenie i pesymizm pogłębia ten ciężki stan ducha. Świadomość tego mechanizmu pozwala nam się wyrwać z tymczasowego dołka.
Niestety, gdy dusza bardzo cierpi, nie jesteśmy w stanie sami ją uleczyć. Z pewnością medytacja wspomaga proces uzdrawiania, ale w takich przypadkach konieczny jest specjalista.
Siedząc na samym dnie ciężko samemu dostrzec słońce tam u góry. Do tego potrzebujemy pomocy.
Ostatnio moja najlepsza chwila na medytacje to wsłuchiwanie się w siebie i rejestrowanie kopniaki malucha.
Zostaw komentarz