Z zewnątrz wszystko wygląda inaczej. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia itd.
Sprawa przestaje być dla nas obojętna (przynajmniej powinna przestać być obojętna), kiedy dostrzegamy krzywdę kogoś lub niesprawiedliwość.
Zdarzają się sytuacje, które mnie osobiście mierzą po oczach, słuchu, a nawet po umyśle, uczuciach.
Dosyć często zauważam dość irracjonalną sytuację. Z pewnością też zauważaliście to. Dorosły rodzic kłóci się z dzieckiem. Za każdym razem mam ochotę potrząsnąć tym “starym koniem” (w przenośni). Przecież to dziecko i tak z tego co peroruje dorosły zrozumie nikły procent. Większy im dziecko starsze.
Musimy uświadomić sobie całkowicie inną perspektywę – perspektywę dziecka. Ono nie wie jak się ma zachować – w odróżnieniu od dorosłego. 🙂
Wyobraźcie sobie taką scenę. Dorosły wykłada swoje racje powołując się na racjonalne przesłanki i logikę, a powiedzmy, dwulatek ma to przyjąć bez szemrania. No, uśmiałam się. Po pierwsze nawet czterolatek może skupić się na jakieś rzeczy maksymalnie na 20 minut. Przynajmniej mój czterolatek tak ma. Poza tym zapominamy o pewnej istotnej rzeczy – dziecka nie interesują jakieś problemy dorosłego. Jest dzieckiem i ma dziecięce, swoje problemy. Jakie? Na przykład kolor koszulki, którą ma ubraną. A z rzeczy istotnych – brak chętnych dzieci do zabawy. Tak miewa mój starszak. Na placu zabaw często nie ma dzieci, które by się pobawiły z nim. A jak jakieś się znajdą, to posiadają rodziców tzw.”helikoptery”. Przeszkadzających na każdym kroku.
Pozwólmy dzieciom być dziećmi.
Udawanie, że czegoś nie ma.Ha! znam osobę, która opanowała to do perfekcji. Problem znika, kiedy udaję, że on nie istnieje. Nie mówię, nie myślę o nim i nie widzę go. Czarodziejska moc powoduje, że on znika samoistnie. Ta – dam! Pięknie, prawda? Szkoda tylko, że to nie prawda i w końcu nas on dopadnie. Więc po co ta głupia gierka? Bez sensu.
Kolejnym punktem to szantaż emocjonalny. Płacz na zawołanie, udowadnianie, że miłość nasza zależy od pewnego określonego postępowania. Niestety z tym też się stykałam i nadal stykam. Żądza współczucia i pragnienie ustawiania się w centrum uwagi, one powodują, że taka osoba zaczyna grać na naszych emocjach i uczuciach. Najgorsze są łzy na zawołanie. Jeśli nie mamy wystarczającego “treningu” w pokonywaniu szantażu emocjonalnego, to polegniemy. Wyrzuty sumienia mamy wywołane od razu. I paradoksalnie to my zaczynamy się czuć źle! Jest jakiś sposób na taką sytuację? Oczywiście. Zerwać całkowicie kontakty z taką osobą. Na początku bardzo boli. Nie jest to proste, ale konieczne.
Czasami nie możemy całkowicie zerwać kontaktu z taką osobą. Na przykład ktoś z rodziny. W takim przypadku trzeba ograniczać do minimum. Samemu nie inicjować i nie starać się utrzymywać relacji. Ot, i cała prawda.
Nigdy, przenigdy nie szantażujcie w ten sposób dziecka. To najgorsze co można zrobić. Nie mów dziecku, że przestaniesz go kochać jeśli czegoś nie zrobi. To najohydniejsze co można powiedzieć dziecku. Pokazujesz, że twoje uczucia zależą od czegoś. To, że nie kochasz dziecka tylko dlatego, że jest. Za sam ich byt. Zabijamy poczucie bezpieczeństwa własnego dziecka. Głupia gierka uczuciami. Fee!
Wyśmiewanie. Kolejna sprawa. Nie należy wyśmiewać uczuć, wysiłków, starań kogokolwiek. Zwłaszcza dziecka. Dlaczego? Bez względu na wiek, przez takie działanie tracimy pewność siebie. Nasz obraz w naszej głowie zostaje coraz bardziej pomniejszony. Lekceważone uczucia i emocje zastają zdeprymowane, zahukane. Unieważnione.
Zagrania poniżej pasa. Najgorsze jest to, że zdarzają się często. Przemyśl, czy czasem nie stosujesz którejś gierki.
Zostaw komentarz