Jedno jest pewne, nadal nie znalazłam swoje rytmu nauki kodowania. Niestety zbyt często inni odciągali mnie od klikania. :/
Ale nie jest tak, że nic nie zrobiłam. Po prostu w moim odczuciu zrobiłam zbyt mało. Ale możliwe jest, że tak sugeruje mój wewnętrzny krytyk. Popycha mnie do zbytniego perfekcjonizmu na każdym polu.
Szczerze Avocode odpaliłam w zeszłym miesiącu, zdaje się, że tylko z dwa razy (?). Nie ma co się chwalić, bo nie posunęłam się zbytnio do przodu w tej materii.
Książka Ducketta „HTML i CSS. Zaprojektuj i zbuduj witrynę www” jest na bieżąco czytana, bardziej jako uzupełnienie kursu na FreeCodeCamp.
JavaScript w 30 dni ostatecznie odłożyłam na bliżej nieokreślony czas. Niestety tego wszystkiego było za dużo, a dodatkowo (muszę się do tego przyznać) mój angielski jest raczej toporny i wszystko, co Wes Bos mówi, ja niestety muszę na spokojnie sobie przetłumaczyć (nierzadko z tłumaczem google), aby zrozumieć. No i oczywiście czegoś się nauczyć.
Zostaje jeszcze pan Linux. Zrobiłam to! Na ten temat planuję posta. Opiszę, jak to wygląda i jak się do tego zabrać krok po kroku. Jedno przesłanie – Bój się i działaj. Naprawdę nie wiem, dlaczego tak długo zwlekałam z tym. Nowego Windowsa bym nie kupiła ekstra dla Toshiby. To by się nie kalkulowało, bo bym musiała ją jeszcze dodatkowo podkręcać. W końcu to staruszka – ma osiem(!!) lat.
Kolejna partia książek do Skupbook.pl już poleciała. Planuję kolejne. A Wy jak pozbywacie się swoich książek?
Zostaw komentarz