Cały tydzień pada. Jest szaro i buro… gdzie się podziała polska złota jesień? Miałam nadzieję, że w czasie urlopu odpoczniemy na spacerach i zabawie na placu zabaw. W taki deszcz nie chce się nawet wychylić nosa z domu.
A jutro muszę iść do pracy. ;-( Szczerze, wolałabym już tam nie iść w ogóle. Znów dopadła mnie niechęć do tego miejsca.
Jesteśmy zabiegani i zniechęceni. Siedzimy w domku. Coraz bardziej boję się cieszyć tym, co jest, bo może się to okazać za chwilkę nie aktualne. Taki głupi lęk, który niszczy obecną chwilę. Tak wiele chciałam zrobić na urlopie, a nadal jestem w początkowym miejscu. Nie umie ruszyć. Powinnam sobie to wszystko odpuścić i po prostu się cieszyć. Rzeczywistość jednak ciągnie w dół.
Nie idzie mi dziś pisanie. Podobnie jak nie umiałam usiąść do niego wczoraj. A jutro będzie pewnie podobnie. Chcę się wyłączyć na pewien czas. Chcę przemyśleć wszystko, co dalej. Puki co niech życie płynie dalej, ale jakby beze mnie.
Życzę więcej optymizmu niż ja go mam w sobie obecnie…
Zostaw komentarz