Post książkowy dziś będzie. Trochę krótki, ale w tym miesiącu moja uwaga była bardzo rozproszona. Ciężko mi było się na chwilę skupić. Udawało mi się jedynie dorwać parę stron dziennie.
A, żeby było śmieszniej, zapomniałam zrobić zdjęcie książki, a oddałam ją już do biblioteki. Zakręcona.

„Wszechświat kontra Alex Woods” Gavin Extence
Powieść porównywana do „Życie PI”. I szczerze mówiąc, nie dosięga jaj do kolan. Jeśli chodzi o mnie – zwykła opowiastka o „głębokim” przekazie. Napisana … przyzwoicie. Szału nie ma, jak to się mówi. Rzecz gustu. Książkę przeczytałam, ale nie jestem za tym, aby szczególnie polecać innym.
Pewnie dlatego oddałam ją do biblioteki, zanim pomyślałam o zdjęciu czy opisaniu jej. Tak po prostu. O! Przeszła bez echa. 😉

Następna książka i to ostatnia w tym miesiącu.
Jonas Jonasson „Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął”
Ta z kolei książka bardzo mi się podoba. Może dlatego, że napisana z humorem i opisująca życie człowieka, który cały czas szedł przed siebie z podniesioną głowa. Z wszelkich kłopotów po drodze jakimś cudownym sposobem wychodził obronną ręką. Pozytywne przesłanie tego mi było ostatnio potrzeba ogromnie.
Kochani dziś piątek. Nie marnujmy dnia w internetach, ale poczytajmy książki. I znów odzywa się przypadłość „byleby do…”
Byle do końca dnia pracy, a wtedy czeka na mnie tygodniowy urlop …. Będziemy spędzać czas z rodziną i nad książką. …
Zostaw komentarz