Wiele razy już wspominałam i … po raz kolejny przypomnę jaki to ból i niesprawiedliwość … i w ogóle tragedia.
praca przeszkadza mi w czytaniu książek!!
straszne, prawda?
Także dziś bardzo króciutki wpis z serii – książki. Nie za wiele i nie za mało – tak w sam raz, a do tego bardzo eklektycznie.
Mamy tu różne różności, prawda?
A zaczynamy od mojego ulubionego Nesbo. Był ostatnio we Wrocławiu na spotkaniu autorskim. Na portalu LubimyCzytać.pl była nawet transmisja z tego zdarzenia. Niestety … praca mi nie pozwoliła tam się pojawić! haha! 😉
Jo Nesbo „Karaluchy”
Powieść o Harrym Hole, który wyjeżdża do … Tajlandii… serio 😉 Norweg w Tajlandii – to już jest interesujące. Oczywiście jest zagadka kryminalna do rozwiązania. Sto tysięcy fałszywych tropów utkanych tak, aby nikt nie mógł dojść prawdy. Ale! Harry Hole zawsze, ale to zawsze odkryje prawdę…
I mamy tak: parny Bangkok, narkotyki, turystykę seksualną i zabójstwo. A na dokładkę Harry przechodzi odwyk alkoholowy. Brzmi masakrycznie, ale świetnie się czyta.
Jason Hunt „Social Media Start”
Cóż mogę napisać o tej książce? To podręcznik jak zaistnieć w social mediach. To tak w wielkim skrócie.
Napisana przyjemnym językiem i zabawnie. Nawet oparta na alegorii bezludnej wyspy…. na prawdę pomysł świetny, aby zgarnąć wszystkie podstawowe informacje jakie potrzebuje początkujący Twórca, aby zaistnieć w necie. 😉
Zresztą – nie tylko początkujący… ja już trochę bywam w necie, a kilka rzeczy na pewno wykorzystam z tej książki.
Tomek tak pisze, że można spokojnie wracać do jego książek kilka razy. Dwóch z jego pozycji nie opisałam na blogu. Na pewno, gdy do niech wrócę – tym razem opiszę. Bo warto Tomka czytać. Może nie jest zbyt urodziwy, ale za to bardzo dużo wie na temat social mediów. A co najważniejsze CHCE się tą wiedzą dzielić z nami. 😉 Tylko korzystać,bo się rozmyśli….
Richard Louv „Ostatnie dziecko lasu”
O tej książce już wspominałam Wam kiedyś. Jest o badaniach jakie przeprowadził autor. Dotyczyły one dostępu do przyrody naszych dzieci. Jak ważne to jest dla ich rozwoju. W sumie wszytko to, to ja wiedziałam i tylko potwierdziło moje nastawienie.
Czytając tą książkę uzmysłowiłam sobie jednak coś innego. Mianowicie to, że czuję silny lęk nawet na myśl, że Adaś by mi znikł z pola widzenia… To bardzo niepokojące. I dotyczy tylko jakiś moich ukrytych fobii i obaw o bezpieczeństwo małego. Moja głowa mówi mi, że Adaś musi sam czasami pobyć.
{ Przypominam sobie jak ja sama za dzieciaka wychodziłam na dwór i nikt z dorosłych mnie nie widział nawet pół dnia. Jakoś nikt nie panikował. A ja nawet nie mogę o takiej sytuacji spokojnie pomyśleć! }
Czy nasze poczucie bezpieczeństwa w dzisiejszych czasach jest tak nikłe?? Czy tylko wyolbrzymiamy pewne sytuacje i zdarzenia?
Jak znaleźć „złoty środek”? Przecież nie możemy trzymać dzieci pod kloszem całe życie w obawie przed … no właśnie niewiadomym „złym”.
Chciałaby trochę odpuścić i pozwolić Adasiowi bawić się w parku tak jak on tego potrzebuje…
I znów sprawa sprowadza się do nas – rodziców. To my musimy się czegoś nauczyć i zmienić swoje podejście. Choć troszeczkę.
—
Życzę miłego czytania, a ja uciekam do pracy 🙁
Zostaw komentarz