Cóż za niefart. Jestem okropna. A dlaczego? Zapomniałam o czymś ważnym. Opisując Wisłę zapomniałam o owieczkach.
Spacerując po okolicy natrafiliśmy na stado owieczek. Adaś był tak nimi zauroczony, że chyba pół godziny staliśmy pod ogrodzeniem. Mały próbował je karmić jakimiś „badylami” znalezionymi w trawie.
A potem odpoczywaliśmy w knajpce, w której praktycznie prócz obsługi nikogo nie było.
Zostaw komentarz