Nie będę moralizować ani przywoływać tysiąca zasad pt. „Jak stworzyć udany związek? – 101 porad”
Nie jestem ekspertem od zgodnego pożycia. Nie przeczytacie tu co trzeba, a czego nie wolno robić, aby w związku wszystko grało i było po prostu pięknie jak w bajce.
Przeczytacie za to, jak to wygląda u mnie.
W sumie byłam w kilku związkach. Jednych bardziej rokujących,a innych … hmmm … mniej 🙂
I powiem Wam tak – najważniejsze to zawsze rozmawiać. My zaczęliśmy od rozmowy na bardzo absurdalny temat. Chcecie wiedzieć jaki?…O świata równoległych…Czy na nich też pojawił się Chrystus i czy Bóg miał kilku Synów, których wysyłał na poszczególne światy i tak dalej…. Bardzo odpowiedni temat rozmowy, prawda? Ale czego się dowiedziałam o moim przyszłym? Że ma otwarty umysł.
Kiedyś przez przypadek usłyszałam rozmowę na temat „tego idealnego”. Znacie to – wyliczanka cech i zachcianek. Ma mieć to i tamto, takie wykształcenie i taki kolor oczu ( ?!? ).
Szczerze – nigdy nie miałam takiej listy. Zazwyczaj, gdy okazywało się, że dobrze nam jest ze sobą; to nie ważne jest, że ma niebieskie oczy czy wystający brzuszek… 😉
Przebywanie we własnym gronie było przyjemne, miłe i stymulujące…
A z Panem Mężem jak było? Ojjjj…. zakochałam się na tzw. „zabój”. I nic nie było ważne jedynie kolejne z nim spotkanie. Znacie ten stan euforii i rozpamiętywanie czy on myśli o nas ….
Najważniejsze jednak było później….gdy ten wir emocji, hormonów się uspokoił. Co się okazało? Ze mi nie przeszło i – co ważniejsze – Jemu też nie przeszło!
Kiedy staliśmy się parą? Kiedy zaczęliśmy ” ze sobą chodzić”? Nie wiem, On też nie wie. Samo się stało.
W pewnym momencie stało się to w naturalny sposób, automatyczny. Znajomi zaczęli nas postrzegać jako parę i nazywać „Cybule” ( od ksywki Pana Męża – Cybul 😉 ).
Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz … nie tylko o tym co codzienne i miłe, ale przede wszystkim o tym co najważniejsze – o podejście do życia, swoich poglądach, upodobaniach, wizji przyszłości, podstawowych wartościach. Nie można przemilczać drażliwych tematów. To nigdy nie popłaca. Tłumione emocja zawsze wyjdą na wierzch. A takie wybuchy – wbrew pozorom – nie są dobre. Mogą ranić. Nie twierdzę, że jesteśmy idealną parą. UWAGA! My też popełniamy błędy…no zdarza nam się jak każdemu. Ale próbujemy. Chcemy przynajmniej być lepsi. A teraz mamy dla kogo. Ten pan poniżej zasługuje na dobrych rodziców. A będziemy dobrymi rodzicami jeśli będziemy również zadowoleni w związku.
Ale zapytacie: Co z tym rozsądkiem i małżeństwem? Hm?
Już tłumaczę. Nie miałam nigdy zaufania do instytucji małżeństwa. Tak po prostu. Nie uważam by sam fakt posiadania na palcu obrączki chronił przed zdradą i zapewniał: ” i żyli długo i szczęśliwie „.
Pan Mąż ma podobne odczucia …. niestety jako dziecko ( choć już dorosłe ) rodziców rozwiedzionych i niezbyt szczęśliwych…Więc jak to się stało?….
Spełniliśmy prośbę mojego taty. I tyle.
Kiedy usłyszał, że będzie Adaś, mój tato nie naciskał na nas w kwestii małżeństwa. Ale już wcześniej traktował Pana Męża jak syna ( którego nie miał 😉 – w domu same kobiety…..). Nawet kiedyś przy jakimś piwku powiedział Panu Mężowi, aby mówił do niego – tato. Zaakceptował Go na długo wcześniej niż ja uświadomiłam sobie, że ” To Ten „.
A rozsądek niestety podpowiedział w kwestii prawnej pewne rozwiązania. Już same odwiedzanie mnie i Adasia w szpitalu, gdy maleństwo przyszło na ten świat. Sama kwestia ojcostwa i odprowadzania do żłobka/ przedszkola/szkoły. Wizyt lekarskich… i masa innych malutki spraw, które bez tego urzędowego papierka rosną do rozmiaru GIGANT.
To jedna ze spraw nad, którymi dyskutowaliśmy i podjęliśmy decyzję, że jednak ulegniemy większości dla naszej…. wygody. Nie lubimy być wpychani w schematy. Ale nie wszystkie schematy uważamy automatycznie za złe. Coś co wymyślono wcześniej nie zawsze jest staroświeckie i nie przystające do naszych czasów. Czasami warto mieć coś na czym można oprzeć się przy szukaniu swojej drogi życiowej.
I na zakończenie.Kochani! Rozmawiajcie ze sobą. Nawet o tym co Was boli ( a nawet chyba przede wszystkim o tym ) Przemilczanie, obrażanie się, ” ciche dni ” – do niczego nie prowadzą, a pogłębiają problemy w związku. U nas to działa. Z zewnątrz wyglądamy na parę, która NIGDY się nie kłóci.
No,…. nie jest to tak do końca ….my dyskutujemy 😉 Każdy problem jest przegadany.
I jeszcze jedno dbajcie o swoich partnerów. Obrączka na palcu nie zwalnia Was od dbania o wasz związek.
No i jeszcze jeden truizm ( no ta to się wymądrza, co nie? 😉 )
Rozmowa polega na mówieniu i SŁUCHANIU.
Zostaw komentarz